Cần Thơ – so cool inside

Większość osób, które odwiedzają Sajgon chce zobaczyć też deltę Mekongu, która położona jest w niedużej odległości od miasta. Mamy tu do wyboru sporo ciekawych miejscowości. Ja z mężem odwiedziłam w tym roku trzy z nich, więc postaram się przybliżyć Wam trochę ich atmosferę i podpowiedzieć jak zorganizować taki wypad na własną rękę. Zaczniemy od Cần Thơ – największego miasta w delcie.

Autobusy do Cần Thơ odjeżdżają dość często i z dużą regularnością z dworca Bến Xe Miền Tây w Saigonie, być może również i z innych dworców, ale tego nie wiemy na pewno. Bilet na autobus prowadzony przez wietnamskiego Kubicę kosztuje ok. 110.000 vnd. Odległość między jednym a drugim miastem wynosi niecałe 200 km, a autostrada i pozostałe drogi są w świetnym stanie, ale ze względu na korki i postoje podróż trwa cztery godziny. Mimo to na nudę nie możemy w niej narzekać.

Jazda o zawrotnej prędkości, niepozbawiona takich atrakcji jak wyprzedzanie na trzeciego albo na wzniesieniu sprawiła, że z nerwów spociły mi się stopy (nie w przenośni, dosłownie). W dodatku posadzono nas w najgorszym możliwym miejscu, czyli obok kierowcy: nie dość, że to podobno najbardziej niebezpieczne siedzenie w razie wypadku, to jeszcze trzeba się kontrolować, żeby odruchowo nie wyrwać kierownicy naszemu Kubicy. W czasie postoju w My Tho wysiadłam rozdygotana jak człowiek, który wypił na raz co najmniej z pięć espresso i nawet przyjemnie się zdziwiłam, kiedy dojechaliśmy do celu w jednym kawałku. Chyba po takim doświadczeniu przejażdżka z prawdziwym Kubicą wydałaby mi się zbyt monotonna i pozbawiona emocji.

Cần Thơ to prawie 1,5-milionowa stolica delty Mekongu, która prężnie się rozwija i jest świetnie skomunikowana nie tylko z innymi miastami w regionie, ale również z Sajgonem i resztą kraju. Mimo to, będąc najważniejszym ośrodkiem tego bardzo rolniczego regionu, nadal zachowuje sporo uroku typowego dla prowincjonalnych miasteczek. Ruch turystyczny odbywa się tu drogą lotniczą, wodną oraz niedawno wybudowanym potężnym mostem, o długości prawie 3 km i sześciu pasach przeznaczonych dla ruchu pojazdów, który łączy obydwa brzegi Mekongu.

Centrum Can Tho
Ruch uliczny wydaje się tu o wiele spokojniejszy niż w Sajgonie.

Najciekawszym zabytkiem w mieście jest pagoda Munirangsyaram w stylu khmerskich świątyń buddyjskich, która służy tutejszej społeczności khmerskiej liczącej ok. 2000 osób. Tu po raz pierwszy widzimy wpływy tej ciekawej kultury, silnie obecnej na południu Wietnamu. Nie dostrzeżemy w tej pagodzie żadnych taoistycznych elementów ani posążków bodhisattwów charakterystycznych dla wietnamskich świątyń buddyjskich.

Pagoda Munirangsyaram, Can Tho

PAgoda Munirangsyaram, Can Tho
Domek, w którym mieszkają mnisi.

Pagoda Munirangsyaram, Can Tho

Tuż przy świątyni znajduje się wegetariańska restauracja. Bardzo się ucieszyłam na odwiedziny w niej, jako że coraz bardziej ciążyła mi w Wietnamie konieczność jedzenia mięsa. Zamówiłam jedno z najbardziej klasycznych dań kuchni wietnamskiej, czyli phở. Niestety smak rozczarował mnie. Zdarzyło mi się jeszcze dwa razy w ciągu tej podróży spróbować wietnamskiego wegetariańskiego jedzenia i za każdym razem kończyłam posiłek z niezachwyconą miną. Mam wrażenie, że zupełnie nie odpowiada mi smak tutejszego „wegetariańskiego mięsa”, które było wszędzie doprawione w ten sam sposób, przy użyciu jakiejś dziwnej przyprawy, a przez to za każdym razem smakowało mdło albo wręcz przeciwnie, zbyt intensywnie. Dla porównania, w Tajwanie takie pseudo-mięsne produkty są o wiele smaczniejsze, poza tym często rolę mięsa na talerzu pełnią grzyby czy inne roślinne dodatki, więc tamtejsi wegetarianie żywią się zdrowiej.

Wegetariańskie pho

Restauracja wegetariańska, Can Tho
Sama atmosfera restauracji była jednak dość przyjemna.

Warto zajrzeć również do pagody Quang Duc, która jest jedną z największych i najbardziej aktywnych świątyń buddyjskich w mieście. Kiedy dotarliśmy do niej około południa brama prowadząca do pagody była zamknięta i całe miejsce wydawało się opuszczone, ale podobno ożywia się znacząco wieczorem, kiedy temperatura już na to pozwala.

Pagoda Quang Duc, Can Tho

Jako że dla nas zwiedzanie miasta to nie tylko odhaczanie zabytków, ale też spokojny spacer bez określonego celu, który pozwala poczuć lepiej atmosferę miejsca, nie mogło zabraknąć i tego elementu podczas zwiedzania Cần Thơ. Przy okazji odkryliśmy, że pełno jest tu klimatycznych, kreatywnie udekorowanych kawiarenek oraz pomysłowych, często nawet designersko wyglądających butików, zwłaszcza przy ulicy Nguyễn Việt Hồng. Gdyby nie to, że przylecieliśmy do Wietnamu tylko z bagażem podręcznym, byłoby to świetne miejsce na zakupy.

Bar w centrum Can Tho

Butik przy ul. Nguyen Viet Hong, Can Tho

Cần Thơ sprawia wrażenie miasta trochę uśpionego czy może wyciszonego. Życie płynie tu w swoim powolnym rytmie, z odrobiną dystansu do świata i zdecydowanie bardziej na luzie niż w oddalonej o niecałe 200 km, wiecznie zagonionej metropolii. Nawet motocykliści nie przejawiają tu sajgońskiego temperamentu i zniecierpliwienia. Z drugiej strony widać, że mieszkańcom nie brakuje energii, inicjatywy i fantazji. Pomysły młodych ludzi nie czekają tu długo na realizację i czuć powiew świeżości, który one niosą. Jak w każdym dużym mieście nie brakuje ciekawych zaułków i bocznych uliczek, w które warto się zapuścić, by zawsze znaleźć coś godnego uwagi. Kto wie, może po spacerze dojdziemy nawet do wniosku, że takie doświadczenie delty Mekongu czy Wietnamu w ogóle jest o wiele bardziej autentyczne niż masowa turystyka, którą nam się proponuje na każdym kroku? Tak oto miasto, które wydawało nam się z pozoru nieciekawe (w końcu wszyscy przyjeżdżają tu tylko i wyłącznie dla delty Mekongu), okazało się niezwykle inspirujące i po prostu so cool inside.

Boczna uliczka przy ulicy Nguyen Viet Hong, Can Tho

2 myśli w temacie “Cần Thơ – so cool inside

Add yours

Dodaj komentarz

Website Powered by WordPress.com.

Up ↑