Opowiem Wam dzisiaj jedną z najstraszniejszych galisyjskich legend, która jest ważnym elementem kultury ludowej w Galisji. Po tym jak usłyszałam ją pewnego wieczoru od mojego męża, z przestrachu trudno było mi usnąć. 😉 Jeśli należycie do osób o bujnej wyobraźni, zastanówcie się dobrze, czy chcecie czytać dalej. 😉
Legendarna Santa Compaña (Święta Kompania) jest pochodem umarłych, lub wg innej wersji mitu potępionych dusz, i wbrew nazwie ze świętością mało ma wspólnego. Procesja zazwyczaj odbywa się w pobliżu terenów parafialnych. Z wybiciem północy zmarli z każdej parafii odpowiadają na wezwanie tego, kto najdłużej leży pogrzebany, podnoszą się z grobów, wchodzą do kościoła w poszukiwaniu ekwipunku, który będzie im potrzebny w czasie procesji, a następnie rozpoczynają swą upiorną wędrówkę.
Według relacji naocznych świadków orszak umarłych maszeruje w dwóch kolumnach, a jego bosi uczestnicy przyodziani są jedynie w białe prześcieradła. Każdy z nich niesie światełko – najczęściej świeczkę lub kości płonące niczym pochodnie. Niektórzy dzierżą również przedmioty związane z kultem religijnym niezbędne w tym posępnym korowodzie: krzyż procesyjny, kocioł z wodą święconą, dzwonek, lampiony czy proporzec. Dodatkowej makabryczności przydaje procesji przewodząca jej postać, która niesie krzyż nie mogąc obejrzeć się wstecz: nie jest to umarły, lecz żywy człowiek, który skazany jest na swe niewdzięczne zadanie aż orszak spotka na swej drodze kolejną żywą duszę, której będzie mógł przekazać krzyż.
Kompania przedstawia sobą śmiertelne zagrożenie dla każdego, kto na nią przypadkowo wpadnie lub choćby ujrzy ją w oddali, nawet jeśli zdaje się mu, że orszak znajduje się w znacznej odległości. Osoba, która spotka Kompanię powinna zachować szczególną ostrożność, ponieważ nieszczęśnik wiodący orszak będzie próbował wykorzystać moment zaskoczenia i uwolnić się w jedyny możliwy sposób, czyli przekazując krzyż. Wiadomo, że Kompania może pojawić się w każdym odosobnionym miejscu, więc nie poleca się beztroskich spacerów po zapadnięciu zmroku. Bądźcie wyczuleni na zapach wosku i nadstawiajcie uważnie uszu. Niekiedy umarli intonują miserere albo żalą się na swój los w przejmujący sposób. Jeśli coś takiego zdarzy Wam się usłyszeć nocą w Galisji, uciekajcie czym prędzej gdzie pieprz rośnie. 😉

Krótki poradnik na wypadek nieuniknionego spotkania z Kompanią:
- nakreślcie okrąg na ziemi i połóżcie się w nim twarzą do dołu, aby nie patrzeć na żadną z mijających Was postaci;
- rozłóżcie ramiona w formie krzyża i w momencie próby jego przekazania poinformujcie przewodnika procesji ze stoickim spokojem i z perfekcyjnym galisyjskim akcentem Cruz teño (Krzyż mam);
- wykręćcie się unosząc dłonie zajęte czymś innym, np. kamieniem;
- miejcie ze sobą skarabeusza (Galipedia niestety nie informuje w jaki sposób go wykorzystać, więc zdajcie się na improwizację – a nuż poskutkuje) bądź ząbki czosnku – jak się okazuje są wielofunkcyjne, w razie spotkania z wampirem też będą przydatne;
- zejdźcie dyskretnie z drogi, jeśli Kompania jest naaaprawdę daleko.
Kompania wzbudza powszechny strach w Galisji, a jej widok odczytuje się jako zwiastun zbliżającej się śmierci. W pewnej miejscowości zdarzyło się nawet, że mieszkańcy opierali się budowie nowego mostu twierdząc, że przechodziła tędy Święta Kompania. Pokazuje to do jakiego stopnia ludowe wierzenia zakorzenione są nadal w mentalności Galisyjczyków. Wspominałam o tym już wcześniej opisując historię wyciętego świętego dębu w parafii Santa Mariña de Augas Santas.
Święta Kompania zadomowiła się również w popkulturze:






ufff…jakie szczescie, ze na nich nie wpadlismy, bedac w Galisji 😀
PolubieniePolubienie
Może udałoby nam się obronić przy użyciu skarabeusza? 😄
PolubieniePolubienie