Dziś postanowiłam wreszcie przedstawić Wam kawiarnię, która odkąd tylko rozpakowałam walizki w Taichungu stała się salonem mojego domu i biurem, w którym nie tylko pracuję, ale popełniam kolejne teksty na bloga. Czuję się tu tak domowo i niemal jak domownik jestem traktowana przez sympatycznych młodych ludzi prowadzących Mitakę, że chyba niedługo zacznę przemieszczać się po lokalu w ciapach (po lubelsku – kapci, laczków i pantofli w dalszym ciągu nie uznajemy). 😉
Dłużej trwa zazwyczaj pakowanie torby z komputerem i innymi potrzebnymi przy pracy akcesoriami niż samo dotarcie pod drzwi Mitaki – nic dziwnego, że tak często tu bywam. To jedna z tych kawiarni, w których jest tak przyjemnie, że przychodzi się do nich dla samej atmosfery a nie dla tego co znajdziemy w karcie. Choć muszę przyznać, że tutejsze menu, a zwłaszcza obłędna tarta o smaku matcha, bardzo odpowiada moim kubkom smakowym.
Mitaka dobrze oddaje fascynację Tajwańczyków Japonią. Pisałam o tym w poprzednim poście o japońskich domach w Tajwanie. Czasami wydaje mi się, że ludzie tutaj patrzą na produkty made in Japan tak jak Polacy patrzą na produkty niemieckie. Sam fakt pochodzenia danej rzeczy z Kraju Kwitnącej Wiśni jest wystarczającą rekomendacją, która sprawi, że towar na pewno nie zagrzeje miejsca na sklepowych półkach, nawet jeśli tajwański odpowiednik będzie tak samo dobry. Bardzo często słyszymy od Tajwańczyków, że to czy tamto jest dobre, bo… japońskie. Ostatnio rozglądając się za motocyklem mój mąż zasięgnął opinii w tej sprawie u koleżanek w pracy i dowiedział się w ten sposób, że lepiej kupić jednoślad marki X, bo ona jest japońska, nie tajwańska. 😉
Tajwańczycy bardzo lubią japońską kulturę, sztukę, namiętnie pałaszują sushi i skwierczące kęski jadła w knajpach teppanyaki, chętnie ubierają się po japońsku, przesiadują w japońskich herbaciarniach i wypełniają tuziny samolotów odlatujących codziennie z Tajwanu w kierunku wysp japońskich – no bo cóż może być lepszego od weekendu w Japonii?
Dopiłam herbatę, po tarcie zostały okruszki, a post o Mitace gotowy. Czas się pożegnać. Zresztą z dołu dobiega jakiś przyjemny zapach, więc trzeba sprawdzić, co tam się dzieje. 😉 Jeśli dobrze pójdzie widzimy się za tydzień w Hong Kongu. 😉
Aniu,a ciasteczka w ” Mitaka” smakują? Podoba mi się wystrój wnętrza tej kawiarni a Twoje zdjęcia pokazują wiele detali ,uważam,że jest to bardzo cenne.
PolubieniePolubienie
Bardzo smakują, te maślane w kształcie Totoro nawet przypominają smakiem ciasteczka mojej Babci. 😉
PolubieniePolubienie
Witaj Cieszę się że mogę dołączyć do tak wspaniałego grona na twoim blogu.pozdrowienia
PolubieniePolubienie
Cieszę się, że jesteś. Pozdrowionka! 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super!
PolubieniePolubienie