Hongkong: w domach z betonu (i szkła)

Po doświadczeniu tętniącego życiem i barwnego (w każdym możliwym rozumieniu tego słowa – kto czytał post o Chungking Mansions, ten wie o czym mówię) Kowloonu, nadszedł czas przyjrzeć się bliżej innemu obliczu Hongkongu, odpowiadającemu chyba bardziej powszechnemu wyobrażeniu o tym ciekawym mieście. W tym celu udamy się na wyspę Hongkong, gdzie mieści się centrum finansowe i polityczne regionu. Postaram się udowodnić Wam, że na przekór stereotypom, Hongkong to nie tylko futurystyczna dżungla pełna architektury high-tech. Nadal można znaleźć tu wiele tradycyjnych miejsc, jak świątynie, targi czy restauracje, w których czas płynie zupełnie inaczej niż w oszklonych biurowcach sąsiadujących z nimi.

hongkong nocą
Nocny Hongkong jest jeszcze bardziej futurystyczny.

Bank of China Tower to jeden z najbardziej rozpoznawalnych budynków w mieście. Zaprojektowany został przez I.M.Pei’a – prawdziwą gwiazdę współczesnej architektury i jednego z pierwszych laureatów prestiżowej Nagrody Pritzkera, zwanej często architektonicznym Noblem. To pierwszy wieżowiec zbudowany poza Stanami Zjednoczonymi, którego wysokość przekroczyła magiczną granicę 1000 stóp (315 m), choć tytuł najwyższego budynku w Azji dzierżył zaledwie trzy lata do 1992 r. Jednak Bank of China Tower zasłynął jeszcze z jednego powodu. Okazało się bowiem, że budynek został wzniesiony z brakiem poszanowania dla zasad feng shui, wedle których architektura powinna łagodnymi i harmonijnymi liniami wkomponowywać się w otaczające ją środowisko, a ostre niczym brzytwa krawędzie wieżowca projektu Pei’a stanowią do dziś obrazę dla wielu mieszkańców o bardziej tradycyjnym światopoglądzie.

bank of china tower
Bank of China Tower

Konkurencję dla szklanej fortecy Bank of China stanowi inny sztandarowy przykład architektury high-tech, zaprojektowany przez brytyjskiego architekta Sir Normana Fostera budynek Hongkong and Shanghai Bangking Corporation. Swojego czasu był to najdroższy budynek jaki kiedykolwiek wzniesiono. Podejrzewam jednak, że to co wyprawiają dziś architekci w Dubaju kosztuje znacznie więcej niż bagatelny miliard dolarów amerykańskich, który poszedł na realizację koncepcji Fostera.

hsbc
Niecodzienny widok – ludzie piknikujący w przejściu pod siedzibą jednego z najważniejszych banków na świecie.

Gmach HSBC ma dobre feng shui, co zawdzięcza m.in. rozległemu widokowi na Port Wiktorii. Jako że zgodnie z filozofią feng shui bogactwo i pomyślność są nierozerwalnie związane z wodą, stawiając budynek w pobliżu zbiorników wodnych zapewniamy sobie powodzenie. Ciekawa kontrowersja połączyła obydwa budynki: bryła Bank of China Tower przypomina ponoć kształtem dwa ostrza noża, jedno wskazujące na siedzibę kolonialnych władz, a drugie właśnie na gmach HSBC. Po inauguracji budynku Bank of China zdarzyła się sera nieprzyjemnych incydentów, w tym śmierć gubernatora i spadek koniunktury gospodarczej w regionie. HSBC postanowił nie czekać na kolejne nieszczęścia i odpowiedział instalacją na dachu dwóch dźwigów przypominających działa, skierowanych bezpośrednio na Bank of China. W rzeczywistości dźwigi miały służyć zabiegom konserwacyjnym, ale kto wie – może po części broniły również przed negatywną energią ze strony konkurencyjnego banku? 😉

wieżowce
Jak widać hongkongskie wieżowce nieustannie przyglądają się sobie nawzajem porównując swoje majestatyczne sylwetki.

Pora opuścić głowę na szyi zdrętwiałej od jej zadzierania i spojrzeć na wieżowce z całkiem innej perspektywy, „the only perspective that matters in Hong Kong” jak pisze przewodnik Lonely Planet. Ja bym tego tak kategorycznie nie ujęła, ale niewątpliwie widok roztaczający się ze szczytu Wzgórza Wiktorii, które w Hongkongu nazywa się po prostu the Peak jest absolutnie niezapomniany. Nic dziwnego, że miejsce odwiedzane jest przez 6 mln osób rocznie, które wjeżdżają tu zabytkową kolejką szynową by sfotografować się na tle wieżowców wyglądających niczym klocki poustawiane pionowo jeden obok drugiego.

Wzgórze Wiktorii

Na wzgórze polecam udać się jak najwcześniej, by uniknąć kilkugodzinnego czekania w kolejce po bilet, nierzadko w oślepiającym słońcu. Po tym jak dostaniecie się z powrotem na dół warto rozejrzeć się spokojnie po okolicy i odpocząć od natłoku turystów w malowniczym i zaskakująco zacisznym Hong Kong Park.

Hong Kong Park

W jednym z zakątków parku ukryta jest prawdziwa perełka – Flagstaff House, czyli elegancka willa z czasów kolonialnych zbudowana w 1844 r. jako biuro i rezydencja dla dowódcy brytyjskich sił zbrojnych. Dziś mieści się tu muzeum chińskiej ceramiki herbacianej.

Flagstaff House
Ciekawe jak się czuje ten uroczy mały domek w sąsiedztwie kilkudziesięciopiętrowych drapaczy chmur?

Wracamy na ulice. Od razu robi się bardziej kolorowo, nawet swojsko. Znika uczucie przytłoczenia monumentalną architekturą. Tak powinno być, bo w końcu Hongkong to miasto jak każde inne – mieszkają tu zwykli ludzie, którzy na co dzień zajmują się swoimi zwykłymi sprawami…

ulica

… jak na przykład jedzeniem. Zapraszam Was do niezwykłej restauracji. Jeśli szukacie klimatycznych knajp w starym stylu ze znakomitymi kantońskimi dim sumami, to koniecznie wpadnijcie pod adres 160-164 Wellington St. do Lin Heung Tea House. Pierwsza taka restauracjo-herbaciarnia powstała w 1889 r. w Guangzhou. Niedługi czas później na początku XX w. nastąpił w Chinach rozkwit tego typu lokali, a w 1926 r. również w Hongkongu otwarto dwie filie – jedna w Kowloonie, a druga na wyspie. Restauracja słynie z autentycznych i ponoć najlepszych w mieście dim sumów, czyli małych przekąsek. Dodatkowego rozgłosu przydało lokalowi zainteresowanie ze strony międzynarodowych mediów, w tym CNN oraz „Time magazine”. Źródła inteernetowe (w tym Wikipedia) twierdzą, że Lin Heung Tea House pojawia się w filmie In the Mood for Love Wong Kar-waia, ale pomimo iż oglądałam ten znakomity film kilka razy, nie jestem w stanie rozpoznać miejsca.

Lin Heung Tea House
Wejście do Lin Heung Tea House

Restauracja jest w stanie obsłużyć jednocześnie 300 gości siedzących przy 50 okrągłych stołach i uwierzcie mi, raczej nie zdarza się aby było ich mniej. Dlatego organizacja wydawania posiłków oraz przyjmowania płatności musi działać bez zarzutu. System zgodnie z którym się to odbywa jest genialny w swojej prostocie. Najpierw klient podchodzi do wózka z bambusowymi parownikami kryjącymi przeróżne dim sumy; pani obsługująca wózek unosi na chwilkę pokrywki naczyń, żeby można było zorientować się w ich zawartości. Po wybraniu kilku zestawów dim sumów dostajemy pieczątki na blankiecie oznaczające nasze zamówienie. Po skończonym posiłku podchodzimy do kasy, gdzie nasze pieczątki są zliczane i uiszczamy należność.

knajpa:zamawianie z blankietem

Zdjęcia poniżej przedstawiają nasz wybór dim sumów – od lewego górnego rogu: mięsne pierożki, parowana bułka z kurzą łapą w środku oraz coś na kształt gołąbków zawiniętych w kapuchę. Niestety wszystko mięsne, więc w moim przypadku nie obyło się bez dłubania, ale mąż był zachwycony.

knajpa:jedzenie

Do dim sumów tradycyjnie podaje się herbatę w czajniczku. Dolewaniem wrzątku zajmuje się osobny kelner (zdjęcie poniżej), który czuwa przy stolikach, aby gościom nie zabrakło aromatycznego naparu.

knajpa ruchliwa

Jeśli po posiłku macie ochotę na małe co nie co, to możecie przespacerować się po jednym z pobliskich targów i spróbować dostępnych tam owoców lub… innych rarytasów.

targ
Karteluszka zachęca do kupna owocu szczęścia, czyli… fistaszków. 😉

W niedużej odległości od restauracji przy Hollywood Rd znajduje się również jedna z najstarszych i najciekawszych świątyń w mieście, Man Mo Temple, hojnie okadzana dymem unoszącym się ze spiralnych kadzideł porozwieszanych pod sufitem. Świątynię pobudowano w 1846 r. wykorzystując do dekoracji wnętrz piękne świątynne ornamenty sprowadzone z Chin.

Man Mo Temple

Prawie kończymy już nasz spacer po Hongkongu, ale zanim się rozstaniemy chcę Wam pokazać jeszcze jedno miejsce, tzw. Central-Mid-Levels escalator, łączący dzielnice Central, SoHo i Mid-Levels, który jest najdłuższym na świecie system schodów ruchomych o długości ponad 800 m. Fani Wong Kar-waia rozpoznają od razu tę okolicę z kadrów filmu Chungking Express. Właśnie tymi schodami poruszała się bohaterka wykreowana przez Faye Wong. Reżyser twierdził, że zainteresowało go to miejsce, gdyż nikt nie kręcił tam wcześniej filmu. Po Chungking Express słynne schody pojawiły się jeszcze w kilku innych produkcjach.

Central-Mid-Levels Escalator

Monotonną jazdę schodami można urozmaicić sobie zaglądając na chwilę do zbudowanego pod koniec XIX w. meczetu Jamia, który jest najstarszym meczetem w Hongkongu. Świątynia zrzesza etnicznych Chińczyków wyznających islam. Meczet dla Muzułmanów przede wszystkim pakistańskiego pochodzenia znajduje się w innej części miasta.

meczet

Nasz spacer zbliża się ku końcowi, ale na pożegnanie mam dla Was jeszcze jedną fotografię wieczorową porą. Pisząc o Kowloonie pokazałam Wam widok na wieżowce centrum finansowego z kowloońskiego nabrzeża. A tak wyglądają drapacze chmur na półwyspie widziane z Wyspy Hongkong. Okazuje się, że nawet w betonie i szkle odnaleźć można dużo romantyzmu. Zgodzicie się ze mną? 🙂

Kwoloon
Widok na Kowloon z Wyspy Hong Kong.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Website Powered by WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: