Jakie pary antonimów jako pierwsze przychodzą Wam do głowy? Zapewne ciepło-zimno, dobry-zły, dzień-noc, mądry-głupi i tym podobne. Dziś podsunę Wam jeszcze jeden, który możecie śmiało dopisać do listy: Hongkong – Tai O. Tai O to najstarsza i największa wioska na wyspie Lantau, położona na brzegach rzeki noszącej tę samą nazwę i zamieszkiwana przez około 2 tys. ludzi. Dostaniecie się tu autobusem nr 21 z klasztoru Po Lin, o którym będę pisała w kolejnym poście. Zakurzone uliczki, wszechobecne kramy z suszonymi i świeżymi rybami oraz pastą krewetkową, małe klimatyczne świątynki, przydrożne kapliczki, namorzyny wyłaniające się z wody, domki z falistej blachy oraz cała dzielnica palafitów, czyli budynków zbudowanych na palach wbitych w dno rzeki, tworzą razem malowniczy krajobraz, który nie mógłby się bardziej różnić od betonowo-szklanej dżungli porastającej Wyspę Hongkong albo od kipiącego życiem Kowloonu. A przecież nadal jesteśmy w Hongkongu, tylko że tu w tej małej rybackiej wiosce jakoś trudno w to uwierzyć.


